środa, 31 października 2018

142. (nie)zwykły zielony zeszyt... Sentymentalnie.

O tym, że słowa mają wielką moc wiem od zawsze. Odkąd potrafię pisać - notuję wszystko, co godne uwagi. Pamięć jest ulotna jak motyl, a to, co zapisane - pozostaje. Na domiar złego, jestem wielką fanką pisania na papierze (podobnie jak czytania!) i pewnie należę do grona gatunku wymierającego. Ale tak lubię i dobrze mi z tym.
Spisuję rzeczy najdziwniejsze - i te poważne, i te mniej. Często po nie sięgam i do nich wracam. Kiedyś nawet notes i ołówek zdarzyło mi się wyciągnąć z torebki w... kościele. Dobre kazania zdarzają się przecież tak rzadko, więc po prostu musiałam ;-)
Nie byłabym sobą, gdybym nie zapisywała wszystkich "mądrości" swoich dzieci - na razie dwojga mówiących ;-) Zeszyt prowadzę od początku ich twórczości oralnej. Zapisuję wszystko na gorąco, by potem nie umknęło pamięci. Dzięki temu wszystko, co do tej pory spisałam jest oryginalne i absolutnie nie parafrazowane. Może czytając wspólnie po latach wszystko, co zapisałam będziemy śmiać się do rozpuku, albo rozmyślać i zastanawiać się na sensem tego wszystkiego, co wypowiedziane... Na razie dla mnie ten zeszyt to jedna z ważniejszych lektur.
Może dlatego ja tak bardzo kocham Myśliwskiego, że z tymi słowami ma podobnie jak ja... (?)

Trochę filozofii na początku, ale może warto zejść na chwilę na ziemię i opowiedzieć, czego użyłam do ozdobienia tego najzwyklejszego zielonego zeszytu w linie...
Po pierwsze: papier. Ponieważ zeszyt ma zieloną okładkę, papier wybrałam również w tym kolorze. Do tego drugi - z motywem pisma. Kartki przykleiłam do birmaty, a tę - do okładki zeszytu. Do klejenia użyłam gesso z Pentartu. Długo wysycha, ale jak już sklei, to na wieki.


Nie mogłam obejść się bez odpowiedniego napisu. Wyrazy ze sklejki zamówiłam w deku.pl - wycinają prawie na cito. Pomalowałam je na czarno i ozłociłam płatkami Pantartu w kolorze melanż (uwielbiam!!!).


Ponieważ pokochałam media, nie mogłam o nich i tutaj zapomnieć. Użyłam dwóch szablonów: pisma (Crafter's Workshop) i sercowej girlandy (Agateria) oraz moich ulubionych past: strukturalnej ze Stamperii oraz brokatowej z Creative Expressions w kolorach Emerald i Sea Green. W ruch poszły również  mgiełki - Pentartu i Stamperii.


Hitem ostatnich lat są silikonowe foremki. Zakupiłam ich hurtową ilość i eksperymentuję. Tym razem wybrałam tzw. "trudne foremki", a więc takie, których wzory sprawiają sporo kłopotu podczas wyciągania gotowego odlewu. Poza widocznymi na zdjęciu listkami, któe spokojnie można wypełnić masą lekką, reszta foremek została napełniona heavy body gelem z Pentartu. Świetnie nadaje się do zadań secjalnych - także jako medium do odlewów. Czas schnięcia nie jest oczywiście tak błyskawiczny, jak w przypadku masy lekkiej (heavy body gel pozostawiłam w foremce do wyschnięcia na całą dobę), ale - jeśli się nam nie spieszy - warto skorzystać z tej zalety, jaką posiada i nie zniszczyć swoich odlewów.


Pobawiłam się także embossingiem na gorąco. Poniżej - pudry do embossingu w kolorach: Golden Meadow Blaze (jaśniejszy) i Lapis Black (ciemniejszy) z Creative Expressions. Motyl na dole pokryty zielonym pudrem do embossingu i żelową pastą strukturalną Stamperii.


Odlewy z foremek pofarbowałam zielonymi mgiełkami Pentartu i Stamperii, a po wyschnięciu farb przetarłam pastą woskową SeeArt w kolorze złoto królewskie. Spośród ponad dwudziestu kolorów past woskowych, jakie SeeArt ma w swojej ofercie posiadam tylko kilka, ale wszystkie, które mam są świetne i uwielbiam nimi pracować. Nakładając dosłownie odrobinę pasty można uzyskać wspaniały efekt.


Reszta ozdób mojego (nie)zwykłego zeszytu to elementy metalowe /listki, kokardka, tarcza zegarowa, zawieszka "Made with love"/ (ze sklepu zielonekoty.pl), drewniane serduszka i motyle, kawałek koronki oraz moje foamiranowe kwiaty.

poniedziałek, 22 października 2018

141. Bathroom - kombinowana skrzynka

Trochę kombinowania i zabawy. Mixedmediowa skrzynka. Z każdej strony inna. Dużo dłubania. Zapraszam do galerii, zbędne wszelkie pisanie...
Stempel "Pismo", Agateria
Szablon oraz czarna pasta modelująca, Stamperia
Gipsowy odlew, Stamperia













piątek, 19 października 2018

140. Zabawa mediami - pudełko DB 2018

 
To moje pierwsze poważne podejście do tematu mixedmediów. Pierwsze POWAŻNE. Próby wcześniej co prawda były, ale zawsze jakieś malutkie. Nad tym natomiast pudełkiem spędziłam ładnych kilka godzin, ale uważam, że był to czas największego odprężenia i relaksu. Niebywałe, jak mnie to odstresowuje! I szukać, Bóg wie jakich rozrywek, skoro piętro wyżej mam tę najlepszą z najlepszych...
Mixedmedia to ZABAWA. Niewątpliwie. Sztuka to żadna - siedzenie i doklejanie wszystkiego, co mamy. Kolor? Nie ma znaczenia - i tak wszystko pójdzie pod pędzel. Najważniejsza jest faktura poszczególnych elementów oraz kształt i to dzięki nim technika ta robi takie wrażenie (na mnie, rzecz jasna. Niektórzy pewnie patrzeć  nie mogą!). To właśnie tu spożytkować można wszystko, co nie wiadomo, do czego służy i gdzie zastosować. Resztki i pozostałości po innych pracach, fragmenty, których nigdzie indziej byśmy nie zużyli, kawałki, kawałeczki, śrubki i inne duperele.
Tu jest naprawdę mydło i powidło. Wymieniać chyba nie muszę, bo zdjęcia dość dobrze pokazują te wszystkie elementy.
Przed pomalowaniem na czarno całość nie wygląda estetycznie. Jarmarcznie wręcz. Ale mały zabieg pokrycia czarnym akrylem (może być również czarnym gesso) daje już pierwsze efekty. Magia zaczyna się jednak dopiero po użyciu past woskowych - u mnie w trzech kolorach: żółtym, zielonym i niebieskim.
Pracę zaczęłam od przyklejenia na wieku pudełka starej serwetki, a na jego bokach - ozdobnych aplikacji i koronek. To baza, do której potem przyklejać można wszystko, co pod ręką.
 
Klej lub gesso schną dość długo, więc proces można przyspieszyć używając nagrzewnicy do embossingu (lub suszarki do włosów)
Jeśli mogę cokolwiek doradzić - stososowanie elementów papierowych jest dość niebezpieczne. Fioletowe kwiaty z papieru zostały zniszczone przez mokre media i - niestety - musiałam je wyrzucić. Zastąpiłam inicjałem z hdf-u
Efekt końcowy uzyskałam dzięki pastom woskowym firmy See Art
Już dawno nie miałam tak wielkiej frajdy, jak podczas ozdabiania tego pudełka. Mogłabym tak siedzieć godzinami i przyczepiać poszczególne elementy. A potem woskować i woskować... Naprawdę świetna ZABAWA!