Mixedmedia to ZABAWA. Niewątpliwie. Sztuka to żadna - siedzenie i doklejanie wszystkiego, co mamy. Kolor? Nie ma znaczenia - i tak wszystko pójdzie pod pędzel. Najważniejsza jest faktura poszczególnych elementów oraz kształt i to dzięki nim technika ta robi takie wrażenie (na mnie, rzecz jasna. Niektórzy pewnie patrzeć nie mogą!). To właśnie tu spożytkować można wszystko, co nie wiadomo, do czego służy i gdzie zastosować. Resztki i pozostałości po innych pracach, fragmenty, których nigdzie indziej byśmy nie zużyli, kawałki, kawałeczki, śrubki i inne duperele.
Tu jest naprawdę mydło i powidło. Wymieniać chyba nie muszę, bo zdjęcia dość dobrze pokazują te wszystkie elementy.
Przed pomalowaniem na czarno całość nie wygląda estetycznie. Jarmarcznie wręcz. Ale mały zabieg pokrycia czarnym akrylem (może być również czarnym gesso) daje już pierwsze efekty. Magia zaczyna się jednak dopiero po użyciu past woskowych - u mnie w trzech kolorach: żółtym, zielonym i niebieskim.
Pracę zaczęłam od przyklejenia na wieku pudełka starej serwetki, a na jego bokach - ozdobnych aplikacji i koronek. To baza, do której potem przyklejać można wszystko, co pod ręką. |
Klej lub gesso schną dość długo, więc proces można przyspieszyć używając nagrzewnicy do embossingu (lub suszarki do włosów) |
Efekt końcowy uzyskałam dzięki pastom woskowym firmy See Art |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz