Tak, tak - na bal. Charytatywny.
Uszyłam pięć poduszek. Trzy z nich w podobnym stylu - mogłyby tworzyć zestaw. Dwie pozostałe nieco inne. Każda z secem - na dodatek. Dla dorosłych i dla dzieci. Patchworkowe i trochę mniej. Kolorowe i jednolite. Ogólnie - całkowity miszmasz. Nie przeszkadza to jednak w niczym, bo każda, jako fant, powędruje do kogo innego (no chyba, że przy nadmiarze szczęscia ktoś wylosuje dwie...).
Trudno będzie trafić w gust, wiem, ale dotyczy to chyba każdej wylosowanej nagrody. Los to los. Ja miałam mnóstwo frajdy przy maszynie do szycia i jeśli nowi właściciele poduszek szczęśliwi nie będą, to przynajmniej ja przez chwilę miałam na twarzy uśmiech kombinując, co z czym połączyć, by powstało coś sensownego ;-)
Wszystkie są piękne. Szczytny gest :)
OdpowiedzUsuńPoduchy z pewnością ucieszą nowych właścicieli. Mnie najbardziej podoba się ta różowa, z gwiazdkami:)
OdpowiedzUsuń