piątek, 15 sierpnia 2014

45. Galeria rodzinnych fotografii. Śluby i komunie

O ścianie z cegły marzyłam odkąd w naszych głowach powstał pomysł wybudowania domu. Z realizacją tego marzenia jednak wcale łatwo nie było. Po pierwsze - przekonać męża. Po drugie - nie zrujnować się finansowo... Na szczęście wszystkie burzliwe dyskusje za mną i ściana z cegły jak malowana! Polecam gorąco Cegielnię Hoffmanowską w Kraśniku, skąd przywędrowały nasze ceglane płytki.
Wiadomo, taka ściana zobowiązuje. Dla mnie jest tak piękna, że nie mogłabym pozostawić jej samej sobie... Uwielbiam ją i dlatego pieczołowicie "dekoruję". Stylu nie zmieniam, nie unowocześniam. Ona ma być stara 
i wszystko, co na niej - też. Kontrasty TAK, ale NIE TU. W końcu nasza cegła nazywa się "tradycyjna"... Zaczęłam od pêle-mêle z najstarszymi rodzinnymi zdjęciami (post 33). Teraz kolej na drugi fragment ściany. Tym razem wybrałam zdjęcia ślubne i komunijne: nasze, rodziców, dziadków i rodziców chrzestnych. 
(Prawie) wszystkie w różnego rozmiaru białych ramach Virserum (IKEA). Troszeczkę nie pasują do całości te dwie ramki z fotografiami dziadków i pewnie przy najbliższej okazji je wymienię na nieco bardziej "starodawne". Najbardziej boleję nad tym, że nie posiadamy (ja i mój mąż) ani komunijnego, ani ślubnego zdjęcia zrobionego w studio. Kurczę, ależ te stare studyjne fotografie mają moc! Napatrzeć się na nie nie mogę. A czasu cofnąć się nie da... Zresztą, sprzedałam już sukienki - i komunijną, i ślubną ;-(
Zdjęć opisywać chyba nie muszę. Poza datą - nie wymagają komentarza.
Moi rodzice, 12 lutego 1972
Rodzice męża, 4 września 1976
Na górze moi dziadkowie, poniżej - dziadkowie męża
Moi rodzice, a powyżej moi rodzice chrzestni
Moi rodzice
Na górze rodzice chrzestni męża, niżej męża rodzice
Rodzice męża

środa, 13 sierpnia 2014

44. Upominki. Decoupage i szare anioły...

Tym razem decoupage. I kilka przedmiotów, które zrobiłam, by podarować w prezencie. Pisałam już wiele razy, że ręcznie robione upominki znaczą dla mnie wiele, bo (prawie) zawsze wymagają poświęcenia na ich wykonanie sporo swojego cennego czasu. A jeśli ktoś obdarowujący nas oddaje nam w prezencie swój czas – bez wątpienia znaczymy dla niego dużo… Fakt faktem, sama nie zawsze dysponuję tym czasem w takim stopniu, by obdarować swoimi „tworami” każdego, do kogo wybieram się z prezentem, ale zawsze staram się do głównego prezentu choćby „dorzucić” coś swojego... Niejednokrotnie marnujemy tak wiele czasu biegając od sklepu do sklepu w poszukiwaniu dla kogoś czegoś odpowiedniego, że można by przecież tenże właśnie czas poświęcić na wykonanie prezentu samemu.
Poniżej to, co udało mi się podarować z szarymi aniołami. Chustecznik, szkatułki, herbaciarka, aniołki… Mniej więcej w tym samym stylu, dlatego „wrzuciłam” do jednego posta. Dla dorosłych i dla dzieci. Gwiazdki na szkatułce dla Hani tylko po to, by zakryć widniejące tam nazwisko.


wtorek, 12 sierpnia 2014

43. Przepiśniki

Dwa przepiśniki. Plan był taki, by jeden z nich był na przepisy na ciasta i desery, drugi - na pozostałe dania. Napracowałam się przy ich wykonaniu co nie miara, a afekt... taki sobie.