poniedziałek, 28 kwietnia 2014

32. (już) Biała witrynka i (jeszcze) nie biały stół w jadalni

Następnym meblem, któremu zmieniłam wygląd jest witrynka w jadalni.
Nie będę chyba wiele pisać... Powiem tylko, że skończyły mi się farby ;-) Reszta - na zdjęciach.
Przed i po metamorfozie...


środa, 23 kwietnia 2014

31. Przygód z farbami kredowymi ciąg dalszy - metamorfoza stolika w salonie

Jak wiecie, kolor mebli w salonie to jedna z moich życiowych pomyłek ;-) Nie pora jednak, by zmieniać je na nowe, inne, wymarzone, bo te są stosunkowo młode (mają rok!). Przemalowałam je więc na biało. Najpierw komodę, potem stolik, a potem całą resztę... Wydaje mi się, że salon zrobił się dużo jaśniejszy i strasznie się cieszę, że (u)dało się, i że jest biel, i że nie musiałam kupować nowych mebli i że już nie muszę patrzeć na tamte, bure... Tak nawiasem mówiąc, poprzedni kolor nie był aż tak zły, ale pod warunkiem, że ściany byłyby białe. Niestety, na ściany zażyczyłam sobie beże (ciemny i jasny) i wszystko razem wyszlo... ble.
Malowanie ścian też raczej nie wchodziło w grę. Na ratunek przyszła... Annie Sloan. Mam nowe meble za 300 zl.
Chodzi mi po głowie, by to samo zrobić z sypialnią, ale to naprawdę sporo roboty. Najgorsze jest wyjmowanie zawartości szaf, szafek, szafeczek i wszechogarniający bałagan z tym związany... Może poczekam do najbliższego remontu i  przemaluję na biało ściany... (?) Tak będzie chyba prościej...
Przed i po metamorfozie stolika...
A do tego - kompletnie nieprzemyślany zakup pokrycia sofy... No ale cóż... Nie ukrywam - kochałam kiedyś beże i brązy...;-(
 Nie wytrzymałam. Musiałam zmienić pokrycie sofy. Powiedzcie sami, czy nie wygląda to dużo lepiej?
Przed i po metamorfozie salonu...

piątek, 18 kwietnia 2014

30. Materiałowe jaja

Zdążyłam. A już myślałam, że się nie uda... Zainspirowana wykonanymi przed Edytę z bloga EdiPassione przecudnej urody materiałowymi jajami szybciutko pobiegłam do sklepu po półprodukty, by podobne jaja mogły zagościć także w moim domu. Na pewno nie są tak urocze, jak te Jej, ale - myślę - w przyszłym roku nadrobię ;-)
Jaj jest 8, każde inne. Wszystkie ze ścinków starych tkanin. Zawisły w różnych częściach mojego domu, bo ich kolorystykę dobierałam do koloru wnętrza. Jedynie dwa różowe są na prezent.
Poza tym uszyłam ostatnią już porcję kur - większość jako podarki dla bliskich. Wśród nich kwoki biało-czarne.

 ***


Święta – dla jednych radosne, dla innych przeżywane w niezbyt przyjemnej atmosferze, dla jednych świadome – Wielka Noc, dla innych pustka i poczucie bezsensu. 
Jakie są te moje Święta?
Są takie, jak moja wiara: szczere i prawdziwe albo obłudne i kłamliwe.
Są takie, jak moja nadzieja: ufne i pokorne albo puste.
Są takie, jak moja miłość: dostrzegające drugiego człowieka albo pełne gniewu.


To już chyba ostatni post przed Wielkanocą.
Życzę Wam więc - bez względu na to, jakie te Święta są - by były one PRAWDZIWE!


***



środa, 16 kwietnia 2014

29. Miętowe jaja

Mam wielką nadzieję, że to nie ostatnia świąteczna dekoracja w kolorach mięty i że wystarczy mi czasu, by skończyć ropoczęte kilka dni temu jeszcze jedno miętowe DIY - tym razem już ostatnie.
A tymczasem - miętowe kurze jaja. Żywe i prawdziwe ;-) Nie będę zbyt wiele pisać - wszystko jest na zdjęciach.

Moje miętowe jaja towarzyszą tym hafotwanym przez Monikę i - myślę - dobrze im w swoim towarzystwie... Całość stanęła na małym stoliku w salonie
W poprzednim poście pisałam o niespodziance od Moniki z bloga Mika robótki. Dziś pokazuję wyhaftowane przez nią jajeczka, które doczekały się już swoich ramek.
 Do następnego!