czwartek, 21 lipca 2016

113. Muszle małży i słownikowe skręty - dziwactw ciąg dalszy...

Zastanawiałam się, czy nie zepsuję tym postem - dosłownie i w przenośni - dobrego smaku tego, który to ogląda... Ale - niech stracę. Zaznaczam: wszelkie zasady higieny - zachowane! ;-) /mam na myśli mule/
Ani chwili nie zastanawialam się, na co przeznaczyć uzbierane muszle. Tym oto sposobem powstała chyba najbardziej dziwaczna ozdoba, jaką mam w mojej kuchni... Przetrząsnęłam sieć - nie ma nikogo tak szurniętego, jak ja, kto chomikowałby muszle malży robiąc z nich potem wianki...
A drugie "dziwne coś" znalezione dawno gdzieś w Internecie urzekło mnie bardzo. Nigdy nie byłam przekonana do papierowych ozdób, ale te ruloniki łudząco przypominają mi wyłowione z morza patyki. Z daleka naprawdę tak wyglądają. Zwijanie, a potem sklejanie blisko 250 skrętów zajęło mi calutki dzień. Jeden skręt to jedna kartka (10x15cm) ze starego słownika.

 








7 komentarzy:

  1. wianek z muszli przyznaję-oryginalny;) co do karteczkowego; podziwiam, zdecydowanie bardziej w moim guście - taki chętnie sama powiesiłabym gdzieś u siebie, jeśli znajdę odpowiednią książeczkę może też pokuszę się o przygotowanie czegoś w tym klimacie

    OdpowiedzUsuń
  2. Wianek ze skręconych kartek- rewelacyjny :), co do "muszelkowego" to przyznam, że pierwszy raz spotkałam się z takim wykorzystaniem czarnych muszli :) i przyznał, że ładnie to wygląda!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wianek ze "skrętów" wymiata, jest kapitalny:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomysł z muszlami mi się nie podoba... Ale ze słownikowymi karteluszkami bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne te Twoje dekoracje. Uwielbiam takie. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Takiego wianka jeszcze nie widziałam, bardzo pomysłowy, w dodatku poznałam ten język (bardzo w tej chwili passe)
    Bardzo podobnie myślimy, kocham wszystkie przydasie, zbieram wszystko, co da się wykorzystać, teraz zabieram się do czytania i oglądania Twoich prac.
    Pozdrawiam.:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajne, ale gdyby moja Mama rusycystka widziała, że słownik polsko-rosyjski poszedł pod nożyczki, to by oszalała z rozpaczy:)

    OdpowiedzUsuń