W jedną z sobót, bardzo deszczową zresztą, wybrałam się na najbliższy targ staroci. Pogoda beznadziejna! Uciapana błotem cała wróciłam do domu. I pomyślałam sobie: jak targi staroci, to tylko w takie deszczowe dni! Wiem, może to strasznie zabrzmi (brutalne!), ale w takie deszczowe dni są naprawdę dobre ceny ;-) Nie będę rozwijać tematu, dlaczego, bo sami pewnie wiecie, a i też nie chcę, by moja brutalność osiągnęła apogeum ;-)
Ale do rzeczy: kupiłam kilka rzeczy, między innymi pewien stołeczek-pomocnik. Ze względu na mały metraż mojego domu byliśmy zmuszeni wieszać półki aż do nieba. Wiąże się to albo z chodzeniem na szczudłach, albo z używaniem (częstym używaniem!) małych stołeczków. Szukałam jednak fajnych okazji, by kupić coś ciekawego w dobrej cenie. Wydaje mi się, że znalazłam. Stołeczek, o którym mowa kosztował mnie 10 zł. Przeszedł lifting od a do z. Nie jest już tym stołeczkiem, którym był owej deszczowej soboty... Szybciutko poszedł pod pędzel. Wymieniłam mu także "górę", wykorzystując płytki, które nam pozostały podczas "robienia" kuchni. Zafugowałam - no i jest!
Potrzebuję jeszcze 5 takich stołeczków ;-) wszędzie tak wysoko...
śliczny mały taborecik ;-)
OdpowiedzUsuńŁadne maleństwo :-)
OdpowiedzUsuńBardzo fajmy
OdpowiedzUsuńMarzena
O jakie fajowe! Spodobałyby się Małemu Myszowi! :)
OdpowiedzUsuńsprytnie i ładnie :))
OdpowiedzUsuńmiłej niedzieli!
100% lepiej niż przed
OdpowiedzUsuń