O swoim ulubionym pokoju pisałam w styczniu w poście 4. Od tamtego czasu jednak zmieniło się wiele, więc dziś - aktualizacja ;-)
Uszyłam w końcu coś na okno. Miało być biało, ale mając dawno kupiony biało-czarny pasiasty materiał doszłam do wniosku, że to właśnie z niego coś powstanie. A ponieważ wcześniej użyłam go do uszycia wypełnienia koszy oraz na poszewkę, pomyślałam, że będzie się dobrze komponować.
To pierwsza zmiana.
Druga - moje małe komódki (po kilku latach czekania!) w końcu się doczekały zawieszenia. Mieliśmy spory problem, jak je powiesić... Nie było za co "złapać", sklejka cienka itp. A ja MUSIAŁAM je mieć w rzędzie obok siebie pod półkami... Oprócz tego, że to moja fanaberia, to faktycznie - nie było ich gdzie indziej postawić, żeby były "pod ręką" i aby można by z nich szybko i sprawnie korzystać. Mój M* wymyślił, że postawimy je na przyciętej na wymiar półce. Początkowo zareagowałam kwaśną miną, ale wiedziałam, że albo tak, albo wcale... Zgodziłam się i aby mój "wieszacz" się nie rozmyślił ;-) szybciutko pojechałam do stolarza zamówić deseczkę. Potem: farba i pędzel, woskowanie, uchwyty i jest! Wraz z dwudziestoma szufladkami zawisła po ciężkich bojach, mieszcząc wszystkie najpotrzebniejsze klamoty. W najbliższym czasie komódki czeka malowanie.
Trzecia - przeniesienie miejsca pracy mojego męża na drugą stronę pokoju. Rozstaliśmy się chyba na zawsze, bo na jednym biurku - niestety - bardzo trudno pracować, zwłaszcza, że ja potrzebowałam zdecydowanie więcej przestrzeni do swoich robót (sami wiecie, co dzieje się podczas "tworzenia"!). Poza tym jest jeszcze maszyna, którą chciałam mieć na podorędziu, z kolei mój mąż musi mieć do pracy dwa monitory, więc siłą rzeczy - ciasnota! Wiem, podobno dopiero w ciasnocie można tak naprawdę poczuć, że się jest razem*, ale nasze 103 metry zagwarantują nam to na pewno! ;-)
Przepraszam za uciapany paluchami monitor, ale to także miejsce "posiadówek" mojego dziecka, więc... Nie zauważyłam wcześniej - wybaczcie |
Biedronkowa roślinka z doniczką... albo doniczka z roślinką |
Nałogowo... |
* Wiesław Myśliwski, Traktat o łuskaniu fasoli - najkochańszy pisarz, najwspanialsza książka i w ogóle mój zachwyt nie ma granic!!! Kocham!
Podsumowując, lubię to miejsce, ale dziś już wiem, że nieuchronnie (przy najbliższym remoncie) czeka malowanie 3 turkusowych ścian na biało.
Co jeszcze? Brakuje nam krzeseł, bo te, których używamy - do dłuższego siedzenia wygodne nie są. No i ściany - wciąż czegoś na nich brakuje.
Podsumowując, lubię to miejsce, ale dziś już wiem, że nieuchronnie (przy najbliższym remoncie) czeka malowanie 3 turkusowych ścian na biało.
Co jeszcze? Brakuje nam krzeseł, bo te, których używamy - do dłuższego siedzenia wygodne nie są. No i ściany - wciąż czegoś na nich brakuje.
Wszystko pięknie ale kolor ścian mnie powala obłędnie dobrany:-) miłego dnia:-)
OdpowiedzUsuńa ja Ci właśnie chciałm napisać, że wszystko wyglada cudnie ale najpieknijesze są te turkusowe ściany ;-)) zastanów się, bo jak zrobisz je wszystkie na biało to bedzie taka sztampa, jak wszedzie, B&W jest fajny, ale już taki wyeksploatowany, ten turkus daje pazura! i oryginalnosci....
OdpowiedzUsuńcałuski
Ojej, ale tu cudenka u Ciebie.... te kury B&W są rewelacyjne.... i niekoniecznie wielkanocne... w ogóle mi sie tu bardzo podoba.
OdpowiedzUsuńświetnie zastosowałaś komódki z IKEA, mam takie i są bardzo praktyczne... na gromadzenie dupereli ale jednoczesnie na ich uporządkowanie... Pozdrawiam i ściskam Pipix
Fantastyczny pokój do pracy, cudny, a pomysł na komódki rewelacyjny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Bardzo praktyczny pomysł z komódkami, każdy drobiazg znajdzie swoją szufladkę :) Lambrekin także prezentuje się elegancko, fajna ta tkanina, z której powstał. Bardzo ładny pokój do pracy:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło:)
świetne komódki :-))))
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie urzadzone!!!te paski bardzo mi sie podobaja:)
OdpowiedzUsuń