Wianki są dla mnie jak narkotyk - zarówno ich wykonywanie, jak i posiadanie. Mam je w każdym kąciku swojego domu, a ich robienie jest dla mnie najlepszym relaksem. I wciąga... Bardzo wciąga. Kończąc jeden, myślę o zrobieniu następnego. I nigdy nie jest tak, że od a do z mam na nie pomysł i projekt. Nie! Wszystko rodzi się w trakcie pracy i w momencie, gdy trzymam je w dłoniach. Ja nigdy nie wiem wcześniej, co za chwilę powstanie.
Dziś - dziewięć nowych Bożonarodzeniowych wianiuszków i dziewięć pomysłów na ozdobę ściany, karnisza, gałek od mebli czy innych miejsc, które pozwalają na ich zawiesznie.
Ostatni skradł moje serce, ale tak naprawdę, to wszystkie są urzekające:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie jest mieć taką rzecz,a raczej takie zajęcia,które daje nam satysfakcję i sporą frajdę :) Ja mam tak z szyciem poszewek i zawieszek ;p
OdpowiedzUsuńŚliczne dzieła wychodzą spod twoich rąk!!!
Pozdrawiam :)
Każdy uroczy ale ten brązowy renifer wygląda super:) pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńWianki są urocze i naprawde widac że ich robienie sprawia ci przyjemność... ten biały, sweterkowy zawładnął moim serduchem, a te laleczki rownież robisz sama?
OdpowiedzUsuńPiękne, wszystkie i każdy z osobna. Cuda :-)
OdpowiedzUsuńUrocze! Wszystkie propozycje bardzo mi się podobają, ale serce moje skradł świąteczny renifer, pewnie z powodu sympatii do tych miłych rogaczy.
OdpowiedzUsuń