sobota, 5 kwietnia 2014

24. Wspomnienia ubrane w ramy... Marzenie o galerii.

W domu jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia. Niestety. Nie zmienia to jednak faktu, że nie można myśleć o ostatnim z elementów urządzania domu – dekoracjach ściennych. Nie mogę już dłużej zwlekać z zagospodarowywaniem naszych ścian. Nie potrafię i jak dziecko doczekać się nie mogę efektu końcowego. Od kilku miesięcy gromadzę ramki i kompletuję fotografie. Wiem, że to czynność, którą powinniśmy robić na samym końcu, kiedy postawimy ostatecznie wszystkie meble. Wówczas na wolnej ścianie możemy wieszać to, na co tylko mamy ochotę. Ja do dziś nie jestem pewna, czy w salonie nie stanie jeszcze jeden mebel… A jeśli stanie, to nie wiem, jakich będzie rozmiarów i ile pustej ściany zostanie do zagospodarowania…
Są jednak w naszym domu takie miejsca, co do których pewna jestem, że pozostaną takie, jakie są. Nie przybędzie już żaden mebel, wieszak, czy lustro. Mam na myśli korytarze. I to właśnie tam powstanie (w mojej głowie i na kartce papieru już jest) moja wymarzona galeria.
Mam dość precyzyjną wizję takiej galerii.
W skrócie wygląda to tak:
- obowiązkowo (!) różnorodne ramki – każda inna, niepowtarzalna, różne kształty, wymiary, materiał  i faktura;
- kolor ramek: biały i czarny (tylko);
- im bardziej ozdobna ramka, tym lepiej;
- im starsza ramka, tym bardziej wartościowa – najlepiej z pchlego targu za nieduże pieniądze;
- układ ramek: nieregularny;
- galeria ma zajmować całą ścianę;
- przewaga czarno-białych zdjęć;
- zdjęcia tylko dobrej jakości (będę musiała powstrzymać się przed myśleniem typu: „Takie piękne ujęcie, jedyne zresztą, jakie mam, ale fatalna jakość. To nic, wieszam, bo uwielbiam tę fotografię”. Absolutnie! Nie wieszam, bo oglądanie ma być przyjemnością, a fatalna jakość zdjęcia na pewno tę przyjemność odbierze. Ale bez zbędnej przesady w drugą stronę, oczywiście – wszystkie zdjęcia robione są przez amatorów, więc wcale nie są jakimiś dziełami sztuki i pewnie do każdego będzie można się doczepić;
- układ ramek w jakimś logicznym porządku, np. jedna ściana lub jej fragment – ślubne (nasze, rodziców oraz dziadków), druga ściana – nasze dzieciństwo (moje i mojego męża), kolejna – nasze dzieci
- pêle-mêle z bardzo starymi fotografiami naszych przodków
- pêle-mêle z „udziałem” fotografii pewnego zawodu (moje nazwisko bowiem jest takie samo, jak nazwa pewnego zawodu – nie zdradzam na razie szczegółów)
 

No i właśnie dlatego trwa to tak długo. Skompletowanie tylu niejednakowych, nadgryzionych zębem czasu, wyszperanych na strychach i w piwnicach, kupionych po okazyjnej cenie na targach staroci ramek, przemalowanie ich na odpowiedni kolor i dopasowanie doń odpowiedniego zdjęcia jest zajęciem wyjątkowo mozolnym zwłaszcza, jeśli w grę wchodzi spora ilość.
Większość fotografii jest już wywołana i w kopercie czeka na oprawę. Do wykonania pozostało jeszcze pêle-mêle razy dwa (zdjęcia do nich również wywołane). Ramy i pozostałe „składniki" pêle-mêle już zdobyte. Ramki na fotografie wciąż pozyskuję – tego chyba nigdy za wiele.
Jeśli już jesteśmy w temacie wspomnień, ram i ramek - w planach jest jeszcze pięć związanych z nimi spraw:
1) Galeria zdjęć i grafik w naszej biało-czarnej łazience
Zdjęcia naszych synów w sytuacji… „kąpielowej” oraz grafiki na specjalne zamówienie od jednej z blogowych Koleżanek (ramki, zdjęcia i grafiki już są – teraz trzeba wszystko skompletować)
2) Portret naszej rodziny (nas i naszych dzieci)  autorstwa tejże samej blogowej Koleżanki (portret i rama są, reszta jw.)
3) Portret naszej czteropokoleniowej rodziny w linii męskiej (nasz syn, jego ojciec, dziadek i pradziadek) – nasze ulubione zdjęcie
4) Zeskanowane rodzinne pamiątki (np. świadectwo szkolne mojej babci, strona z indeksu mojego dziadka, życiorys pisany przez babcię, klasówka z matematyki z dwóją mojego śp. Taty, dwa zdania listu mojej praktycznie nieumiejącej pisać prababci) wykonane w formie plakatu i oprawione w wielką ramę – pamiątki wybrane, a poza tym jeszcze niewiele w tej materii zrobione
5) Cytaty z mojej ukochanej prozy ukochanego pisarza (szczegółów na razie nie zdradzam) w formie plakatów – cytaty wybrane i nic więcej
Jestem sentymentalna. Bardzo. Podejrzewam, że z całej mojej rodziny w największym stopniu podtrzymuję pamięć o niej. Moje szuflady gromadzą wszystkie rodzinne pamiątki, dokumenty i fotografie. Przygarnęłam, bo to kocham. Czuję, że powinnam je mieć… Mój dom jest dzięki temu jak biblioteka z bardzo cennymi zbiorami.
Zbiory te jednak mają to do siebie, że dużo znaczą jedynie dla wąskiej grupy ludzi. Moja rodzina, jej historia  i związane z nią wspomnienia niezwykle ważne są dla mnie, a już niekoniecznie dla innych, a zwłaszcza dla Was, czytających post na ten temat. Ubierając jednak wspomnienia w ramy pewnie i Wy będziecie mogli z tego mieć coś dla siebie. Może to, nad czym pracuję będzie dla Was inspiracją?

2 komentarze:

  1. Czekam, aż pochwalisz się realizacją. Warto pielęgnować szczęśliwe wspomnienia, szczególnie o swojej rodzinie.

    OdpowiedzUsuń
  2. :-) aż się uśmiechnęłam widząc tego posta
    wizję chyba mamy zbliżoną bo podobnie jak Ty od kilku mc gromadzę ramki dziś przytargałam kolejne zdobycze z czegoś co robi za second hand
    czekam na gromy męża ale on jakoś cierpliwie milczy w tej kwestii;-)
    miłego week:-)

    OdpowiedzUsuń