poniedziałek, 6 października 2014

57. Metamorfoza starych szufladek

Nie znam ich historii, bo zaproponowała mi je koleżanka z pracy, usłyszawszy od kogoś o moim zamiłowaniu do gratów. Nie wiem ile mają lat, kto je użytkował i co w nich przechowywał, bo osoba, która mi je podarowała nie należy do tych, które uznają, że warto o takich starociach opowiadać. Trudno. Muszę jakoś z tym żyć ;-) Ważne, że w końcu doczekałam się szufladek, które tak bardzo chciałam mieć w swojej kuchni. To naprawdę fantastyczny sposób na przechowywanie. A i dekoracja chyba też ciekawa.
Przy pracy nad szufladami nie obyło się bez niespodzianek i potknięć. A ile się przy okazji nawkurzałam... Najpierw je oszlifowałam, potem pomalowałam na biało. Wiadomo. Nic nowego w tej materii. Nadal lubię biel ;-) Następnie fronty szuflad "wydekupażowałam". Serwetka była biała z czarnymi elementami. No a na koniec polakierowałam i przymocowałam gałki. No i tu się zaczęło! Spod serwetki na froncie (i spod farby wszędzie indziej również) zaczęło wychodzić coś żółtego. Podejrzewam, że to bejca, którą pierwotnie pomalowane były całe szuflady. Ale jak to możliwe - nie wiem. Przecież szlifowałam. Zamalowałam więc fronty na biało, a resztę szuflady - farbą kredową Annie Sloan (kolor French Linen). Niestety, tam gdzie farba kredowa - było dobrze, na frontach jednak - niestety dalej to coś wychodziło. Poza tym uchwyty, które zamontowałam były zbyt duże i dominowały nad wszystkim. Zachodziłam w głowę, co zrobić, żeby uratować szuflady. Wpadłam na pomysł przyklejenia juty. Niestety, taśma jutowa, którą posiadałam była za wąska. By ją odrobinę poszeszyć doszyłam więc po obu stronach białą bawełnianą koronkę. Kupiłam również inne, mniejsze uchwyty. No i znowu - uchwyty miały za krótkie śruby. Wymieniłam na dłuższe. Ostatecznie wszystko jakoś chyba wygląda. W każdym razie mnie się nawet podoba. W efekcie szulady białe nie są, ale - może zdobędę kiedyś jeszcze gdzieś. Wtedy będę próbować jeszcze raz od początku...
Duża szufladka zastąpiła tacę, tę z nieudanym transferem. Taca natomiast powędrowała w ustronne miejsce...

3 komentarze:

  1. Wow!!! Prezentują się pięknie, myślę że o wiele lepiej niż w decu by były, cudowne, a o takich plamach na meblach to ja coś wiem, mimo że się szlifuje to czasem wychodzą plany żółte i nic się z nimi nie da zrobić, u mnie post ostatni też o plamach mojego mebla:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. haha, znalazłam bratnia duszę:) je też wszystko przerabiam:P

    ps. w wolnej chwili zapraszam na moje candy!

    OdpowiedzUsuń